Wszystkich tych ktorzy siegaja pamiecia o 3 lata wstecz, tytul pierwszego artykułu nie powinnien dziwić. Takimi to bowiem słowy żegnała mnie babcia gdy wyjezdzałam do Indii po raz pierwszy...
"Dominisiu gdzie Ty tam do tej Arabii jedziesz, w domu tak fajnie...?"
"W Arabii" okazalo sie byc tez "calkiem nieźle" i po 3 latach nadchodzi uteskniony drugi raz ... Torba spakowana... Z poczatku dziwilo mnie ze im czesciej wyjezdzam tym lzejszy staje się mój plecak... A to dlatego ze z czasem zrozumialam iz wszystko to, co pragniemy ze soba zabrać "by podróż odbyła się bez najmniejszych niespodzianek" w rzeczywistości podróżniczej przynosi efekty odwrotne.
Buntując się przeciw przeładowanym walizom... zabieram ze sobą - dwie pary majtkek i dwie sukienki... Jak co pozycze od Gioma...
No właśnie Gioma... bo trzeba Wam wiedzieć ze i nie jadę... Zabieram swego Anioła Stróża... dzięki Ci Losie za to ze jest... Wielkie Dzieki...
Jakoś dziwnie ciężko mi tym razem wyjeżdżać. Pokochałam mój nowy francuski domek na wiosce. Od 7 lat co roku zmieniam swoje gniazdko i coraz bardziej moja ciemno-ślimaczo-vagabondzka strona duszy chciałaby już nie ciągać całego Swego Świata na plecach. Chciałaby się gdzieś złożyć swój dobytek materialny, duchowy Świat zamknąć pod kluczem w sobie i w Giomie i tak ciągać się we dwoje... ale pomału... wszystko w swoim czasie...
Co do czasu... Mój samolot wylatuje jutro, Gioma pojutrze-w konsekwencji drobnego roztrzepania umysłu zakupiłam sobie bilet jeden dzien wczesniej niz Giomowi.
Nieprzeszkadza! jak to mawia ciocia Donia... posiedze sobie, poobserwuje, moze kogo poznam... przesiadka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w nocy... pojde sobie na male Martini coby sie ogrzac bo ponoc lotnisko w Dubaju jest z marmuru... to zimno jak w grobie... przy okazji polecam poszperac w Internecie kilku informacji o tym najbogatszym kraju na świecie... To jeden z najlepszych dowodów na to że pieniądze są najlepszym przyjacielem próżności a zatem wrogie człowiek a i natury...
Na lotnisku w Delhi czekać ma na mnie jeden z moich przyszłych współpracowników- przez 3 miesiace będę pracowac w stowarzyszeniu ktore znajduje sie w Delhi i prowadzi badania na północy Indii. Moje badania dotyczyć będą programów promujących edukację o pokój i nieprzemoc dla populacji dotkniętych konfliktem.
Rahula mam poznać po biało-zielonych tenisówkach, a on mnie po czarnej torbie z akordeonem... Zapowiada się sportowo jak na delegację naukową :) bo jak znam życie zapomnę i będę szukała czerwono- szarych klapków...
Szczegóły o pracy innym razem...
I reszta wieści też...
Zapraszam zatem na tę podróż...
Zaczynamy jutro...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hej bejbe!
OdpowiedzUsuńOczywiście trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia!!! Obiecuję śledzić Was i Wasze poczynania jak przystało na good frienda :D
Dzięki za detektywistycznego linka ;)
Buziaki gorące ode mnie i Misia :* dla Misi i jej Misia- Gioma :D
Efka
Where there is a will, there is a way...
OdpowiedzUsuńA wiec nie tak dlugo trzeba bylo czekac na "arabska" powtorke z rozrywki...
Tak sobie mysle, ze od chwili, kiedy odbieralem was z lotniska w Bombaju 3 lata temu minelo... no wlasnie... tak wiele i tak niewiele.
Pamietasz nasz wieczor z Shisha? A potem winko nad brzegiem morza... i spacer po Bombaju w srodku nocy...
Ciesze sie, ze tym razem wybierasz sie na troche dluzej. Bedziesz miala okazje wrosnac jeszcze bardziej w ten nieziemski las zwany Indiami.
Zycze Wam kochani kolejnych inspirujacych doswiadczen i sprawnej klimatyzacji... Bo o ile dobrze mi wiadomo w Delhi jest obecnie ponad 50 stopni Celsjusza... Tak sobie mysle, ze niepotrzebnie taszczysz ze soba te 2 sukienki... Majtusie w zupelnosci wystarcza ;-)
Jak juz sie urzadzicie, podeslij jakis numer telefonu. Milo bedzie pogawedzic z moja ulubiona kuzynka z "arabii"
Papa...tryk ;-)