5/11/2009

I ZNOW DO TEJ ARABII JEDZIE...

Wszystkich tych ktorzy siegaja pamiecia o 3 lata wstecz, tytul pierwszego artykułu nie powinnien dziwić. Takimi to bowiem słowy żegnała mnie babcia gdy wyjezdzałam do Indii po raz pierwszy...
"Dominisiu gdzie Ty tam do tej Arabii jedziesz, w domu tak fajnie...?"

"W Arabii" okazalo sie byc tez "calkiem nieźle" i po 3 latach nadchodzi uteskniony drugi raz ... Torba spakowana... Z poczatku dziwilo mnie ze im czesciej wyjezdzam tym lzejszy staje się mój plecak... A to dlatego ze z czasem zrozumialam iz wszystko to, co pragniemy ze soba zabrać "by podróż odbyła się bez najmniejszych niespodzianek" w rzeczywistości podróżniczej przynosi efekty odwrotne.
Buntując się przeciw przeładowanym walizom... zabieram ze sobą - dwie pary majtkek i dwie sukienki... Jak co pozycze od Gioma...

No właśnie Gioma... bo trzeba Wam wiedzieć ze i nie jadę... Zabieram swego Anioła Stróża... dzięki Ci Losie za to ze jest... Wielkie Dzieki...

Jakoś dziwnie ciężko mi tym razem wyjeżdżać. Pokoc
hałam mój nowy francuski domek na wiosce. Od 7 lat co roku zmieniam swoje gniazdko i coraz bardziej moja ciemno-ślimaczo-vagabondzka strona duszy chciałaby już nie ciągać całego Swego Świata na plecach. Chciałaby się gdzieś złożyć swój dobytek materialny, duchowy Świat zamknąć pod kluczem w sobie i w Giomie i tak ciągać się we dwoje... ale pomału... wszystko w swoim czasie...

Co do czasu... Mój samolot wylatuje jutro, Gioma pojutrze-w konsekwencji drobnego roztrzepania umysłu zakupiłam sobie bilet jeden dzien wczesniej niz Giomowi.
Nieprzeszkadza! jak to mawia ciocia Donia... posiedze sobie, poobserwuje, moze kogo poznam... przesiadka w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, w nocy... pojde sobie na male Martini coby sie ogrzac bo ponoc lotnisko w Dubaju jest z marmuru... to zimno jak w grobie... przy okazji polecam poszperac w Internecie kilku informacji o tym najbogatszym kraju na świecie... To jeden z najlepszych dowodów na to że pieniądze są najlepszym przyjacielem próżności a zatem wrogie człowiek a i natury...


Na lotnisku w Del
hi czekać ma na mnie jeden z moich przyszłych współpracowników- przez 3 miesiace będę pracowac w stowarzyszeniu ktore znajduje sie w Delhi i prowadzi badania na północy Indii. Moje badania dotyczyć będą programów promujących edukację o pokój i nieprzemoc dla populacji dotkniętych konfliktem.
Ra
hula mam poznać po biało-zielonych tenisówkach, a on mnie po czarnej torbie z akordeonem... Zapowiada się sportowo jak na delegację naukową :) bo jak znam życie zapomnę i będę szukała czerwono- szarych klapków...

Szczegóły o pracy innym razem...

I reszta wieści też...

Zapraszam zatem na tę podróż...

Zaczynamy jutro...

2 komentarze:

  1. Hej bejbe!
    Oczywiście trzymam mocno kciuki i życzę powodzenia!!! Obiecuję śledzić Was i Wasze poczynania jak przystało na good frienda :D
    Dzięki za detektywistycznego linka ;)
    Buziaki gorące ode mnie i Misia :* dla Misi i jej Misia- Gioma :D
    Efka

    OdpowiedzUsuń
  2. Where there is a will, there is a way...

    A wiec nie tak dlugo trzeba bylo czekac na "arabska" powtorke z rozrywki...
    Tak sobie mysle, ze od chwili, kiedy odbieralem was z lotniska w Bombaju 3 lata temu minelo... no wlasnie... tak wiele i tak niewiele.
    Pamietasz nasz wieczor z Shisha? A potem winko nad brzegiem morza... i spacer po Bombaju w srodku nocy...
    Ciesze sie, ze tym razem wybierasz sie na troche dluzej. Bedziesz miala okazje wrosnac jeszcze bardziej w ten nieziemski las zwany Indiami.
    Zycze Wam kochani kolejnych inspirujacych doswiadczen i sprawnej klimatyzacji... Bo o ile dobrze mi wiadomo w Delhi jest obecnie ponad 50 stopni Celsjusza... Tak sobie mysle, ze niepotrzebnie taszczysz ze soba te 2 sukienki... Majtusie w zupelnosci wystarcza ;-)
    Jak juz sie urzadzicie, podeslij jakis numer telefonu. Milo bedzie pogawedzic z moja ulubiona kuzynka z "arabii"

    Papa...tryk ;-)

    OdpowiedzUsuń