5/20/2009

Spotkania

Biegamy po okolicznych krawcach coby znalezc ciekawe materialy - tak mamus przede wszystkim dla Ciebie- i o dziwo napotykamy biala kobiete. O dziwo, bo o tej porze roku w Delhi nie roi sie od turystw jako ze temperatura w poludnie siega 46 stopni... Mowie sobie ... to jeszcze znosnie bo ponoc pod koniec maja ma byc 50...
No wiec jak sie okazalo napotkana przez nas Suria ( hindi: slonce) mieszka w Indiach 15 lat. Jej domem jest Auroville- to dosc niezwykle miejsce o ktorym chcialam Wam nieco powiedziec jesli go nie znacie... Auroville znajduje sie na samym poludniu Indii i zamieszkuje je ok. 2000 osob ktore postanowily stworzyc rzeczywistosc inna niz ta w ktorej zostalismy wychowani i ktora uwazamy za jedyna mozliwa. Auroville jest proba stworzenia malej utopii, jest testem tego jak moglby wygladac wrzozec spoleczenstwa idealnego- rownego, sprawiedliwego i szczesliwego. Mieszkancy wioski to mieszanka wiekowo- rasowo-narodowosciowa. W Auroville realizuje swoje marzenia 40 roznych narodowosci... Obowiazuja oficjalnie 4 jezyki... Angielski i trzy jezyki lokalne. Wioska stara sie o wlasna samowystarczalnosc, uprawa/ zywnosc, edukacja, zdrowie. Klada duza wage na rozwoj duchowy... czas na koncentracje i poszukiwanie rownowagi jest rownie wazny jak codzienne obowiazki. Kazdy zajmuje sie tym co lubi i potrafi robic najlepiej. Istnieje system wymiany dobr, bez koniecznosci obrotu gotowki. Suria zajmuje sie kinomatografia- tworzy program kulturalny dla zbudowanego przez nich kina. Opowiada nam o szkolach i edukacji dzieciakow ktore tam sie rodza i wychowuja... Przepiekna sprawa...
Jest oczywiscie bardzo duzo problemow bo jak dobrze wiemy glowna cecha utopii jest to ze ona nie istnieje... ale jak pieknie ze sa ludzie ktorzy chca myslec o tym jak zblizac sie do idealow i ze maja odwage takie proby podejmowac...

Wczoraj na targu ogladajac jednen z nieziemskich materialow, zdaje mi sie slyszec za plecami jezyk polski...
I osiwialam widzac dwie kobiety ubrane w Sari, pokolczykowane... slowem bardzo indyjskie... rozmawiajace ze soba po polsku z kieleckim akcentem. Sa tu od 3 lat - przystapily do Hary Krischna (przepraszam za wszystkie przekrecenia slowno-gramatyczne). Zapytane skad tu sie wziely , mowia: "No tak przyjechalysmy... A co, dobrze nam tu" ... i sobie poszly.... No to jak im dobrze to mi tez...

Miska albo TSERING YANG ZOM (moje tybetanskie imie oznaczajace dlugie zycie, dobrobyt i zdolnosc gromadzenie wokol siebie ludzi ktorych kocham)
Giom albo TSERING DONDUP ( dlugie zycie i zdolnosc osiagania tego co pragnie osiagnac)
Z takimi imionami niezle nam sie przyszlosc zapowiada, co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz