5/20/2009

Jestem, jestem, jestem...


Wychodzi na to ze jestem tu juz od tygodnia i te siedem dni niestreszczone Wam, ciezko bedzie mi strescic w tej chwili...
Pisze do Was z biura w ktorym przez jakis moment bede pracowac. Jakis moment oznacza nie mniej ni wiecej jak okres czasu w ktorym zdecyduje dokladnie o temacie mojej pracy. Nadchodzace dni poswiecam zatem na spotkania z ludzmi ktorzy pracuja w Deli nad edukacja o nieprzemoc/ pokoj. Rozmowy i wywiady z nimi pozwola mi zadecydowac czym dokladnie sie zajme. Opcje sa dwie:
- wprowadzaniem edukacji pokojowej do programow szkolnych w polodniowo-zachodnim regionie Indii- co oznaczaloby wyjazd do regionu nieco trudniejszego ale bardzo ciekawego... (jak macie ochote poszperac w necie region nazywa sie Manipur) lub
- polityka edukacyjna dla uchodzcow z Tybetu - co oznaczaloby przyjemne podrozowanie po szkolach i koloniach dla uchodzcow tybetanskich na polnocy Indii...
Te sprawy ustatkuja sie niebawem i pod koniec maja powinnismy opuscic Delhi...

A oposcic je nalezy gdyz:
- najprosciej rzecz biorac ... jest bardzo goraco... nie tak tanio jakby sie chcialo... nie tak cicho jak na naszej francuskiej wiosce... nie tak spokojnie jak u babci w ogrodzie... Delhi to czyste azjatyckie szalenstwo ktore mozna zniesc przez jakis czas ale niezadlugo...
Ciagnace sie moze ludzi, samochodow, rowerow, traktorow, krow, morotow, riksz i auto-riksz nieulatwia nam prostego przejscia przez ulice... kazde przekroczenie bulwaru oznacza dobre 10 min staran i wypartywania czy moze wlasnie teraz uda nam sie uchronic zycie przed pedzacymi loko-potworami... i tak zawsze konczymy na slepym podazaniu za jakim delijczykiem ktory jak sobie mowimy "wie co robi"...

Nieco zmeczeni dziennym pobytem w Delhi, wracamy wieczorem czystym jak w bajce metrem do naszego domu...
Tak, tak metro w Delhi lsni jak trza... Trza bowiem wiedziec ze zabronione jest w nim jedzenie, picie, spiewanie, siadanie na podloge i ma sie w rzeczy samej wrazenie ze to jedna z niewielu rzeczy tak w Delhi szanowana... Na kazdej stacji poddajemy sie kontoli wojskowej, przeszukiwaniu toreb a potem wykrywaczy metali... gorzej niz na lotnisku... niestety zdjecia wam nie przesle bo nie mozna robic... i wszystko przez tych cholernych terrorystow... ale coz gdbyby kto wysadzil metro delijskie w powietrze to polowa popoulacji indyjskiej poszla!!!! Delhi ma 20 milionow mieszkancow...
No wiec wracamy tym metrem do domu- dom nasz a raczej maly pokoj z lazienka ktory wynajmujemy za 5 euro na nas dwoje znajduje sie w przeuroczej , spokojnej, wydzielonej na obrzezach polnocnego Delhi, Dzielnicy Tybetanskich Uchodzcow... Niesamowiete jest to jak przepieknie sobie radza w tej przeciez innej niz ich rzeczywistosci... Dzielnica ta istnieje od 60 lat bo trzeba wiedziec ze Chiny niezaczely przeszkadzac Tybetowi wczoraj ale dawno, dawno temu, duzo wczesniej niz media zaczely o tym mowic ... Mieszkaja tu wiec dziadkowie urodzeni w Tybecie, ktorzy pewnego dnia juz nie mogli w nim mieszkac, ich dzieci i dzieci ich dzieci. Trzy pokolenia ktore pozostaja nieziemsko pieknie wierne swojej kulturze i religii. Taka mala wioska stworzona na ksztalt tej za ktora Oni tesknia, pachnaca spokojem, miloscia do blizniego i szacunkiem do kazdej zywej istoty... Przez glowny plac przechadzaja sie bordowo-zolto-pomaranczowi mnisi buddyjscy... jeden z nich zaprasza nas na herbate i tak zostajemy pod jego opieka przez trzy dni... nie mowi dobrze po angielsku... zaprasza mlodego chlopaka zeby nam tlumaczyl... Od niego tez dowiadujemy sie iz mnich ow nie jest zwyklym mnichem , lecz mnianowanym przez Dalai Lame - Tulku... Tulku jest mnichem bardzo szanowanym z wielu powodow... Tulku przybyl do Delhi na kilka dni, obecnie mial wakacje. Wczoraj wrocil do Szkoly ktora ukonczy z 44 rokiem zycia... Zostalo mu tylko 12 lat...
My mielismy 3 dniowa szkole milosci, wspolbrzmienia i wolnosci... Tulku nadal nam imiona tybetanskie... Mowi ze to wazne ze sie spotkalismy tak dla niego jak i dla nas... my tez tak myslimy...

Wam tez duzo milosci, czucia i wolnosci...

cnd... jutro....

1 komentarz:

  1. Misiaku Ty szalony :) pozdrawiamy i trzymamy mOOOoooocno kciuki za Was i Wasze przygodu- cmOOOook :* Daga & Paweł

    OdpowiedzUsuń